To był fajny temat, bo w oryginale brzmi "what upsets you". Po polsku to ma wiele znaczeń, bo może znaczyć, co cię denerwuje - w sensie, że złości, ale i denerwuje - przyprawia o gęsią skórkę. I tym drugim tropem poszła Pinezka i uświadomiła sobie, że prowadzenie auta nigdy nie było dla niej czynnością luźną, czy odstresowującą (naprawdę są tacy ludzie?), zawsze jest to niezła spina i pełne skupienie, żeby nikogo nie potrącić, nie wpychać się innym kierowcom, grzecznie dociskać gaz, tam, gdzie można i zjeżdżać do prawej krawędzi, żeby mogli wyprzedzić "babę za kółkiem". A już najgorzej jest, jak jest śnieg i śliska nawierzchnia. Albo jak są roztopy i inne auta ochlapują przednią szybę ciapają i wtedy (zawsze wtedy!) kończy się płyn w spryskiwaczach. Albo jak trzeba wjechać u mechanika na kanał. Albo... No chyba rozumiecie rozterki Pinezki.
Dobra, Pinezka się przyznała, teraz można się z niej ponabijać trochę. Ha, ha, ha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz