Jak to mówią - przyszła kryska na matyska, a właściwie przyszła koza do woza i koza zaczęła coś nowego.
Ale od początku: od jakiegoś czasu Pinezka z namiętnością oglądała blog
AgnieszkiD i
Justt i wpadały jej w oczy strony z ich projektów lajf. Później było Skrapowisko i psim swędem Pinezce się udało być na pokazie Justt z tworzenia pe-elów i nie było innej opcji, jak po prostu usiąść w domu i ten pe-el sobie zrobić. Pinezkowy pe-el nie ma jeszcze okładki (będzie robiona ręcznie, Pinezka jest sknerą i nie ma zamiaru płacić 90 zeta za zwykły segregator, phi!), nie ma w nim żadnych kart kupnych (Pinezka jest gorszym sknerą niż ktokolwiek przypuszcza - ponad 100 zł za białe karty z żółtym serduszkiem pośrodku, w dodatku krzywo narysowanym? toż to czysta przyjemność samemu sobie to serduszko namalować!), ale za to jest pomysł. Pomysł jest taki, żeby oprawić sobie zdjęcia robione po zajęciach z fotografii i śledzić rozwijający się fotograficzny talent (oprócz sknerstwa, Pinezka jest też niepoprawną egocentryczką).
W realizacji pomysłu bardzo pomagają cudne stemple ze
Studia Forty. Pinezka je wszystkie uwielbia! Oraz stare, trzymane na lepsze czasy, papiery SODAlicious.
Pisaniny dużo, bo się Pinezka strasznie jara i jest absolutnie oczarowana taką formą mini albumu, chociaż po pierwszych dwóch stronach już wie, jakie błędy popełniła i postara się je naprawić przy kolejnych.