To było tak: Pinezka, jeszcze nie będąc Pinezką, postanowiła zaistnieć na portalu Scrapujące Polki. No, ale przecież nie mogła się tam pojawić, jako jakaś tam zwykła Agata. Musiała się jakoś nazwać. Jakoś tak... no jakoś, coś, z czymś, co to się z papierem trochę kojarzy. Ale, żeby to było normalne polskie słowo. No i żeby nie było polskich ą, ę, ż, bo to jak w internet się wchodzi, to głupio tak być na przykład Nozyczkiem. Agrafka już była zajęta przez bardzo bliską pinezkową przyjaciółkę, więc pozostała Pinezka. No i to w dodatku super pseudo, bo takie trochę ze szpilką na końcu. Czyli,że kłuje i w oko wpada. Ha!
Tak się dziś Pinezka uzewnętrznia, chociaż tego nie lubi, bo to nie blog o Pinezce, tylko o pinezkowych wytworach, ale, jak się zadeklarowało, że się będzie żurnalować z całym zacnym gronem Kawy i Nożyczek, to się żurnaluje. I przy okazji trochę odsłania pinezkowych kulis.
Jakby co, to wytyczne do pierwszego wpisu są tu -
klik. I litografii jest dużo - są literki wycięte własnoręcznie, są literkowe stemple, maska z literkami, i ręcznie pisane i wycinane definicje Pinezki (to było przedsięwzięcie, Pinezka to wycinała chyba ze trzy godziny!), i na koniec odręcznie napisane "dlaczego". Uff.
Początek był trudny, ciekawe, jak będzie dalej...