Który to już raz? Pinezka nie liczy, bo głupio wyjdzie, ale kolejny raz jest nadzieja na bardziej regularne publikacje tutaj. I, tak, wiadomo, że teraz liczą się rolki, ale - Pinezka nie boi się przyznać, że jest pokoleniem Y, które pisze na telefonie jednym palcem wskazującym, a nie dwoma kciukami w tempie bitu techno, więc nie ma co od niej oczekiwać cudów, że nagle stanie się rekinką instagrama. Albo, nie daj borze, jutuba. Nie, niech ona tylko zacznie w końcu coś kleić, bo klejenie, wycinanie i chlapanie farbami ma wydźwięk terapeutyczny.
Tak więc zainspirowana jakimś tam wyzwaniem, u kogoś tam, kto kazał w każdy piątek marca publikować klasyczne LO, czyli 30 cm x 30 cm, Pinezka postanowiła zrobić sobie klika wpisów do starego, zaczętego w czasach, kiedy żyła kicia Lusia (czyli trzy temu, co najmniej!) travelerka. Pierwszy wpis jest o Pinezce i jest mocno inspirowany pewnym LO Mosi
Yyy, także regularność to powinno być drugie imię Pinezki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz