Pinezka kończy ubiegłoroczny travelerek. Dziś - wspomnienie lipca i krótkiego wypadu nad morze. Było słońce, było mało ludzi, był ponad 40-kilometrowy spacer do ujścia Wisły i była podczas tego spaceru miesiączka pośrodku wydm i oczywiście znikąd pomocy, było piwko na plaży a przede wszystkim był chillout. Czyli było w porzo.
Wytycznymi na lipiec było: użycie koloru turkusowego i naklejki. Wszystko się odhaczyło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz