wtorek, 26 maja 2020

O tym, co dla Mamy

A dla mamy dziś kartka zupełnie, jakby nie spod ręki Pinezkowej. Jest trochę tiulu i stempel kwiatowy i w ogóle. Ale to Pinezkowa robiła, naprawdę. Zmiany, zmiany...




wtorek, 19 maja 2020

O stylu vintage

Bardzo rzadko taki styl pasuje Pinezce. Bardzo rzadko sięga po brązy, beże i koronki, ale jak już przekraczać granice - to na całego. Kolejne fajne wyzwanie na fejsbukowej grupie Scrap Elektrownia to własnie paleta kolorystyczna trochę w kolorach vintage. Nude. Czy jak to się teraz mówi.






Papiery i dodatki to staaare kolekcje z 7 Dots Studio.

niedziela, 17 maja 2020

O tym, że na czarno

Pinezka wsiąknęła w wyzwania na grupie Scrap Elektrownia i ciągle próbuje czegoś nowego. Dzisiaj zrobiła tradycyjny layout (30 cm x 30 cm) na czarnym tle. Było ciężko, bo jednak białe tło jest bardziej uniwersalne, niż czarne, przynajmniej Pinezce łatwiej się robi duże layouty na jasnym tle. Chociaż Pinezka nie mówi, że zrobienie tego LO nie sprawiło jej frajdy. Sprawiło, a jakże.
Oprócz czerni i bieli - ukochane zielenie. Pinezka uwielbia takie combo kolorystyczne.




czwartek, 14 maja 2020

O miłości do prostoty i co z tego wyniknęło

Dzisiaj Pinezka pokaże swoją pierwszą pracę po dwumiesięcznej przerwie w scrapowaniu. To musiało być coś prostego, coś, co pozwoli jej rozruszać sztywne i nienawykłe do nożyczek paluchy. Padło na kartkę. Bo, tak trzeba się w końcu przyznać, Pinezka czerpie dziwną przyjemność w robieniu kartek clean and simple, które są złożone głównie z pustej przestrzeni.
Po więcej wiadomości odnośnie materiałoznawstwa Pinezka zaprasza na blog Rapakivi.





wtorek, 12 maja 2020

O - hy hy - o tym, co było w lutym

Pamiętacie, że Pinezka miała prowadzić roczny travelerek? Jeśli nie - tu jest podsumowanie stycznia - klik - a jeśli tak, to wiecie, że Pinezka ma poślizg. Żeby nie powiedzieć, że jest daleko w tyle, w czarnej doopie, albo w plecy. No, ale, jak już wspominała, wraca i nadrabia.
Największym wydarzeniem lutego był wyjazd do stolycy i bieganie w ulewnym deszczu po cudnych zaułkach Ochoty, po to, aby wieczorem zobaczyć Marcina Dorocińskiego w sztuce "Osy" w pierwszym rzędzie. Marcin był wtedy łysy i miał przyklejane wąsy, a Pinezka i jej damskie towarzystwo, były jego groupies, więc kiedy podczas ukłonów końcowych je z siebie zerwał (wąsy w sensie), o mało nie posikały się z emocji (groupies w sensie). Chociaż, jeśli Pinezka ma być szczera, wolałaby, żeby Marcin zerwał z siebie ubrania, no ale i tak było fajnie.
Jest więc wpis do travelerka na luty.
A już niedługo - kolejne podsumowane miesiące. Z powodu wirusa nie będą już takie ekscytujące, ale i tak coś niecoś się dzieje z pinezkowym życiu.






niedziela, 10 maja 2020

O tym, że był kryzys, ale chyba już mija

Jakoś tak Pinezkę zatkała ta sytuacja z wirusami, z zakazami, z zamkniętymi granicami i pracą na pół gwizdka. Zatkało ją tak, że nie umiała się ogarnąć i zrelaksować przy scrapowaniu. Ale już się powoli ogarnia. 
Na pierwszy początek, jak mawia Pan Ziarenko na Rynku Bałuckim, Pinezka pokaże pracę, którą zrobiła jeszcze zimą. Taaak - kiedyś była taka pora roku. Zdjęcie typowo zimowe - kot w pościeli, ciemności egipskie i ogólna nuda. Ale przynajmniej kilka fajnych kawałków papierów Pinezka "zutylizowała".