Ostatni wtorek lipca jest ostatnim wtorkiem Pinezki na blogu SODAlicious. No cóż, tak to bywa. Przez ten miesiąc Pinezka dużo się dowiedziała o sobie, o tym, za co można kochać SODĘ i dlaczego tak łatwo się od niej uzależnić. Na pożegnanie, dwa miliony zdjęć mini albumu. Hehehe (diaboliczny śmiech).
Komu mało, oto detale:
A teraz, tylko dla wytrwałych, albo dla desperatów: Pinezka skorzystała z zacnego kursu na album Wolfann i musi przyznać, że tak jej się ta forma podoba, że jeszcze będzie takie albumy robić. Także strzeżcie się!
3 komentarze:
Taaaaaaak ja chcę więcej takich albumów :)
Rewelacja! Oglądam, oglądam, oglądam i nie potrafię się naoglądać... za każdym razem znajduję coś ciekawego.
Ach... ale dałaś czadu :D
Nie boję się;))) Genialny album! Żałuję, że nie mogę go podotykać ;)
Prześlij komentarz