środa, 30 listopada 2016

O tym, że grudzień za pasem

Po raz drugi Pinezka obiecuje sobie, że będzie prowadzić Grudniownik. Poprzedni dotrwał do dnia 3.12 i zaginął w czeluściach pudła z niedokończonymi projektami. Tym razem Pinezka się zaklina na wszystko, że do 24ego będzie prowadzić zapiski pinezkowego życia. 
Przepiękne bazy od Piątku Trzynastego powaliły Pinezkę na łopatki, bo to jest coś, czego jej bardzo brakowało - zwykły zeszyt z tzw. szarymi (czyli brązowymi) kartami odpornymi (w miarę) na media - nie za cienki, nie za gruby, ale za to z bardzo dobrym łączeniem. Pinezka się tak tego łączenia czepia, bo jej się ostatnie żurnale od SODY rozsypały na łączeniu, a tu - pięknie się wszystko trzyma, nawet, jak się jest takim wariatem i się tnie zeszyty na pół (jak Pinezka). No i cena jest baaardzo przystępna.
W każdym razie Pinezka poleca żurnale od Piątku, bo naprawdę są warte! A tymczasem - pusty jeszcze (i niedokończony) Grudniownik, który od jutra się będzie sy-ste-ma-ty-cznie (tak, Pinezko, zapamiętaj to słowo!) zapełniał!










Napis na okładce jest zaczerpnięty albo od Jaszmurki, albo od Nulki - Pinezka nie wie, od której, bo dziewczyny zlikwidowały swoje blogi (chlip chlip).

2 komentarze:

Sigrun pisze...

Pięknie, pięknie... się napaliłam na te bazy już! Ale pomysł z przecinaniem... kurczę... teraz to mi dałaś do myślenia... Może też spróbuję?;)

biurkowa pisze...

He he, jednak grudniownik to wyzwanie, ja w tym roku zadowolę się CALendarzem (jak z grudnia, to też grudniownik, prawda? taki zminimalizowany do granic). Mam nadzieję, że wytrwasz, chciałabym zobaczyć grudniownik w Twoim wydaniu:)