Dawno, dawno temu, za górami, za lasami żyła sobie Pinezka. A za innymi górami i innymi lasami, jakieś trzysta kilometrów dalej żyła sobie Brunetka. Obie się często "spotykały" przez internet i wspólnie żurnalowały, gadając o życiu, śmierci, wieszając pranie, gotując obiady i chlapiąc sobie tuszem na monitory.
W pewnym momencie drogi się rozeszły, internet nie dolatywał przez te lasy i góry i się dziewczyny przestały kontaktować. Aż do dzisiaj. Dzisiaj była reaktywacja, kopanie się na odległość i śmichy-chichy.
Brunetka namówiła Pinezkę, żeby zacząć prowadzić pozytywnik - czyli żurnal z pozytywnym przesłaniem. Gdyby nie Bru, Pi nigdy by tego nie zrobiła, bo ostatnio smutki jej jakieś po głowie chodzą. Ale trza przyznać, że taki pozytywnik - pomaga.
A Pinezka namówiła Brunetkę, żeby dać jakąś kobitkę do tego pozytywnika (i tak już kobitki były przygotowane do wklejenia) i żeby zgłosić te wpisy do zabawy z UHK Gallery o feminkach. Pomysł zacny, kobitki też zacne, więc zgłaszają się.
A tak w ogóle to Pi namawia Bru na wieki kombak. Zobaczymy, czy Brunetka wróci na stałe, czy tylko z doskoku.