Pinezka nazw angielskich nie lubi. A w scrapbookingu (no właśnie...) jest wiele angielskich słów. Na przykład - bardzo modne słowo ostatnio - SMASH. Cóż to znaczy? Uderzenie, zmiażdżenie, rozbicie się, demolować, kraksa, etc. A cóż to znaczy dla skraperki? A to taki wpis do żurnala, w którym chodzi o to, żeby zrobić coś szybko, zapisać chwilę, często z dostępnych materiałów - jakiś biletów, guzików, bibelotów, co to się znajduje na chodniku i nosi po kieszeniach nie wiadomo po co... Oczywiście powstały całe mega drogie zestawy do smashowania, ale od czego ma się pinezkową głowę na karku?
Pierwszy wpis smashowy Pinezki wygląda tak:
Mamy tu całą masę ścinek papierów i stempli i mediów - zainteresowani proszeni są o kliknięcie na blog Scrappo - tam wszelkie materiałoznawstwo można znaleźć (oraz je zakupić). Co tu można jeszcze dodać? Ano można dodać, że Pinezce się taka forma żurnalowania średnio podoba, ona woli mediować, chlapać gessem, robić fakturowe kartki w swoim żurnalu i dawać mniej dodatków, ale trzeba wszystkiego spróbować, przecież...
a ja napiszę WOW! Może i z angielska, ale to nic. Fantastyczny smaszowy wpis. Może i ja spróbuję ;)
OdpowiedzUsuńRóżnorodność we wszystkim jak najbardziej wskzana i aby nie było monotonnie czasem trzeba "świeżej krwi" co Swoim smash'em potwierdzasz... Dla mnie nieziemsko :)
OdpowiedzUsuńO, mam ten sam obrazek z panią w "okularach", już nawet wycięty i przyszykowany do artwizytownikowej literki.
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię angielskich nazw:/ Więc jak nie znajduję odpowiedników, to chociaż spolszczam - bardzo mi się twój smasz podoba:)
Podoba mi się wpis, ale jeszcze bardziej myśl o próbowaniu wszystkiego. =)
OdpowiedzUsuńRewelacja-bardzo inspirująco :-)
OdpowiedzUsuńTag dotarł jest świetny - bardzo CI dziękuję, ja swój wysyłam po weekendzie
Rewelacja i mocny pierwszy krok, a właściwie "wbieg" w smashowe tematy! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAle fantastyczny!!!
OdpowiedzUsuńSmashnie to bardzo Ci wyszło Pineziu ;)
OdpowiedzUsuń