Dawno, dawno temu Pinezka obchodziła urodziny. Dostała na te urodziny przydasie firmowe. Może i same przydasie nie wprawiły jej w zachwyt, ale za to wiedziała, że opakowanie warte jest grzechu. Od razu miała na nie pomysł i już, już miała się za niego zabierać, ale przecież tyle innych pomysłów pchało się na pierwszy plan, że opakowanie musiało trochę poleżakować. Nie to, żeby mu się nudziło, oooo nie... Inne przydasie przychodziły i wychodziły z pudła, a Plastikowe Opakowanie nabierało mocy urzędowej. W pewnym momencie tak się w sobie zadufało, że już myślało, że zawsze będzie tak leżeć i nikt go nie ruszy!
Aż nadszedł ten dzień. Siwka - nowa inspiracja Pinezki - powiedziała, że trzeba nadać drugie życie plastikowi. No i tak się właśnie to odbyło - jedna czwarta Plastikowego Opakowania została zapakowana w ramkę (z lumpeksu - całe 2 złote!) wraz z różnymi przydasiami i mediami (gesso, akwarele, tusze pigmentowe, nawet embossing na ciepło i kawa!) Co z resztą Plastikowego Opakowania? Leżakuje czekając na swą kolej.
Świetny pomysł:)
OdpowiedzUsuńwłaśnie widziałam na SP i teraz wiem, skąd ta ramka:), świetna praca
OdpowiedzUsuńP.S. bez, bez planu
Cudo cudo cudo :) rameczka z lumpeksu... Lubię to :)
OdpowiedzUsuńSuuuper!
OdpowiedzUsuńNo i oczywista rzecz: nitki nie może zabraknąć ;)))
REWELACJA! fantastyczny pomysł! oczywiście najlepiej bez planu ;)
OdpowiedzUsuń