No jakoś tak się wena skończyła i kolejny temat księżycowy nie mógł doczekać się oprawy żurnalowej. Ale - po Skrapowisku - Pinezka jakoś zaskoczyła (bardziej samą siebie) i zrobiła taką stronę. Marzec ewidentnie pod znakiem kota u Pinezki.
Ooo, Kochana, czuję się współwinna tego wpisu. Myślisz, że to jakieś piętno, a ja Ci tak zazdroszczę, że... masz tyle czasu, a ranne wstawanie wynika z niezrozumiałej chęci niespania. Niech Cię Kobieto! Aż wezmę się kiedyś za journal i Ci w pięty pójdzie. No!
Ooo, Kochana, czuję się współwinna tego wpisu. Myślisz, że to jakieś piętno, a ja Ci tak zazdroszczę, że... masz tyle czasu, a ranne wstawanie wynika z niezrozumiałej chęci niespania. Niech Cię Kobieto! Aż wezmę się kiedyś za journal i Ci w pięty pójdzie. No!
OdpowiedzUsuńNiesamowicie mi się podoba. Uwielbiam Twoje wpisy:)
OdpowiedzUsuńKocie kobiety, kobiece koty - wszystko to wyklęte... I z pasją! Superowy wpis!
OdpowiedzUsuńCzuję się i ja tak wyklęta i tak kocio spasjowana :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam!
OdpowiedzUsuń