Pinezki nie było. Ale już jest.
Pinezka nie miała. Ale już ma. Nowy, cudny żurnal, który: po pierwsze jest jak na Pinezkę duży, bo wielkości normalnego zeszytu (do tej pory Pinezka się wyżywała artystycznie na połowie tej powierzchni); a po drugie ma śliczne niebielone i w miarę grube kartki. No żal go nie zapełnić po prostu.
Pierwszy wpis - jak wiadomo, jest najważniejszy. Musiał być godny. I inspirujący. Długo Pinezka szukała, aż znalazła Lift Summer Crafts (czemu tak późno?) i mapkę 2:16, czyli pinezkowego guru kolażowego. W sukienkę trzeba było wpleść słowa, o których chce się pamiętać. "Być bardziej sobą" - to dobre słowa do zapamiętania.
Pinezka coś czuje w kościach, że to jeszcze nie jest jej ostatnie słowo w kolażach. Booo... świetnie się przy nim bawiła.
Wspaniała kiecka :) A i bohaterka jedna z moich ulubionych :D
OdpowiedzUsuńno, to ja nie mogę się nadziwić, ze takie małe żurnale miałaś...moje to jakoś tak jak zeszyt, a i tak czasem mam za mało miejsca...
OdpowiedzUsuńThese girl is a dreamer!
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńja przyłapuję się na tym, że moje żurnale stają się coraz większe w rozmiarze i dziwię się jak mogłam się mieścić w maluchach. tylko nie wiem czy teraz znajdę jeszcze większy szkicownik niż ten, w którym teraz bazgrolę... ;)
OdpowiedzUsuńcudna twoja pańcia - i formą, i przekazem, a trampeczki za samo serce mnie złapały...