Były sobie. Pogubione kolczyki, zardzewiałe nakrętki, nakładki nie do pary, kawałki łańcuszka i popsute guziki od kurtek. I to wszystko pieczołowicie zbierała Pinezka. Były sobie jeszcze blaszki przytwierdzane do listów przez pewną firmę pocztową. To wszystko razem, pewnego dnia, nie wytrzymało leżakowania i zmobilizowało Pinezkę do pracy. I oto jest. Magnes na lodówkę.
No, dobra, Pinezka się przyzna. Wcale nie chciała posłuchać metalowych śmieci, żeby w końcu coś z nich zrobić, o, nie. Za to niezwykłego kopniaka dała Pinezce Galeria Rae i jej wyzwanie metalowe! Przywodzące myśli płyną w tamtym kierunku. A metalowe odpadki dziękują Rae za to wyzwanie!
Rewelacja :) jak metalowe to nie tylko przywodzą, ale i przewodzą :D
OdpowiedzUsuńłohoł! Ale czadowy mixed! CIężka sprawa! :) Świetny!
OdpowiedzUsuńO żesz! muszę sobie taki zrobić :) Pi wznosisz się na wyżyny!
OdpowiedzUsuńNo tak, tylko mnie tydzień nie było, a u Ciebie takie cuda... Ale mogę się pochwalić, że gdy nie byłam tu, byłam tam, gdzie śnieg, błękit nieba i słońce... czyli też cuda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :):):)
fantastyczna praca!
OdpowiedzUsuńO kurcze wkręcić komuś srubę w głowę to dopiero mistrzostwo ;) Muszę zacząć zbierać więcej śmieci ;)
OdpowiedzUsuńJaka świetna metalowa fryzura wyszła :) Dziękujemy za udział w wyzwaniu Galerii RAE :)
OdpowiedzUsuń