Był sobie Michał Bajor. I tu następuje ciężkie westchnięcie, bo kogo, jak kogo, ale Pinezka za nic w świecie nie lubi tego Pana z drżącym głosem... A tu Craft-Szafa wzywa do wykonania pracy "inspirowanej" jego utworem. "Co tu zrobić?" - myśli Pinezka i z trudem i oporami zaczyna słuchać tegoż utworu. Nie jest tak źle, mogło być przecież duuużo gorzej. Kilka linijek utkwiło w pamięci i aby już tam zostało, Pinezka zrobiła artjournalowy wpis.
Jeszcze kilka samochwalczych komentarzy: Pinezka zdobyła zszywacz, ale taki fajny, malutki i zaczyna się odzwyczajać od kleju. Podobają jej się też coraz bardziej nitki - wprowadzają taki niekontrolowany chaos. Farba rozcierana paluchami, głównie z lenistwa, bo się nie chciało leźć po pędzelek i fajnie wyszła. Ile nowych rzeczy się można nauczyć za pomocą jednego wpisu...
Pinezka, wpis jest cudo... A ja na to wyzwanie już czekam od wczoraj, o mi Scrapman smaka zrobił, ale nie powiedział, jakie jest;) To ja już przygotowuję swój scrapcorner;)
OdpowiedzUsuńAlbo craft-szafę;)
OdpowiedzUsuńHa ha ja też nie trawię Bajora (nazwisko nawet ma odpowiednie)... No i też mam taki zszywacz na malutkie zszywki i jego bardzo lubię. Ja zamieniłam klej na taki w taśmie (wyhaczyłam w lidlu kiedyś) nie ma tych paskudnych odcisków :) Wpis wspaniały!
OdpowiedzUsuńNo widzę, że jakoś przeżyłaś bliskie spotkanie z Panem Michałęm B. jestem z ciebie dumna:) a wpis obłędny... ja jakoś nie mogę się przeprosić z żurnalem...
OdpowiedzUsuń